czy to koniec związku

W małżeństwie, jak w każdym związku, może nawiedzić nas w końcu kryzys. To coś, czego wszystkie pary się obawiają, ale czego też po części się spodziewają. Nawet najbardziej szczęśliwe i udane małżeństwa, a przynajmniej te, które stwarzają takie pozory, są narażone na kryzys małżeński . Monika Zamachowska (46 lat) udzieliła ostatnio wywiadu, w którym zdradza swoje przemyślenia na temat związku ze Zbigniewem Zamachowskim (57 lat). Czy to już koniec ich miłości? Monika i Zbyszek poznali się jeszcze w czasach, jak dziennikarka była nastolatką i już wtedy coś skłaniało ich ku sobie. Nie zostali jednak parą, prowadzili osobne życia i dopiero […] 1 Czy koniec związku to zawsze ostateczność? 2 Dołącz do nas NA DARMOWYM WIDEO; 3 KONIEC ZWIĄZKU? ROZSTANIE. NIEKONIECZNIE. DOWIEDZ SIĘ JAK GO UNIKNĄĆ; 4 Po czym poznać że to już koniec związku? 5 Definitywny koniec związku; 6 Kiedy nie warto kontynuować związku; 7 ROZSTANIA. ROZPAD ZWIĄZKU- DLACZEGO? 7.1 1. Utrata W związku z rozwojem II fali epidemii, rząd zadecydował o utworzeniu szpitali tymczasowych dla pacjentów z COVID-19 (zwanych żargonowo szpitalami dedykowanymi dla pacjentów z COVID-19). Pierwszy szpital został otwarty 29 października 2020 na terenie Stadionu Narodowego w Warszawie [65] , z czasem w każdym województwie powstał co W związku z tym, kiedy potrzebna jest korespondencja formalna? Przede wszystkim wtedy, gdy pomiędzy nadawcą a adresatem: nie zachodzą prywatne relacje np. między pracownikiem firmy a klientem lub między pracownikami dwóch instytucji; istnieje różnica w statusie np. kandydat do pracy w stosunku do pracodawcy czy student do wykładowcy. Ich Möchte Gerne Eine Frau Kennenlernen. Końce i początki to część życia. Czasem bolesna, często trudna, ale nieuchronna, bo w końcu nie da się przeżyć życia stojąc w miejscu. Z kim lub czym już Ci nie jest po drodze? Kiedy jest czas na to aby zakończyć związek, relację? Zawsze kiedy coś się zmienia w życiu: na dobre, na złe, na takie sobie, możemy zaobserwować jak działa samoistnie mechanizm, przypominający kółka zębate w budowie zegarka. Jedna śrubka porusza kolejną, zębatki nachodzą na siebie i wprawiają w ruch jedna drugą, kółka kręcą się, czas płynie. Zmiana która zaczęła się od tego małego obrotu następuje. Dlatego najlepsza rada jaką można dać osobie, która nie wie jak zacząć, nie wie co robić i za długo stoi w miejscu brzmi: zrób cokolwiek: zacznij, działaj. Nigdy nie wiesz jakie mechanizmy w tobie i życiu uruchomi ten ruch: jakie śrubki zaczną się kręcić i jak daleko poniosą cię koła, które ten mały gest wyzwoli w całej majestatycznej machinie losu. Zmiana kosztuje Wszystko wspaniale, ale mimo to boimy się działania, boimy się tego mitycznego “co będzie gdy?”. Czemu? Nawet najlepsza, najwartościowsza zmiana, ma swoją cenę. Lubimy myśleć, że jest inaczej, że dobra zmiana, to bilans wyłącznie dodatni, że nic nie trzeba będzie poświęcać, że poza tym co zmienić chcemy wszystko inne pozostanie tak jak było. Często bywa jednak inaczej i dobrze zdawać sobie z tego sprawę. Najczulszym barometrem zmian, przewartościowania, rewolucji w naszej postawie są inni ludzie. Nasi przyjaciele, mężowie, żony, rodzice, nie da się przeżyć życia bez rozstań i rozstajów. Nawet jeśli trzymamy się kogoś i czegoś kurczowo. Na włosku Zauważyliście jak często relacja ulega zachwianiu kiedy pojawia się nowy partner, nowa praca, nowe miejsce zamieszkania, dziecko, potrzeba przepracowania własnych ograniczeń? Tak już jest, że relacja niekoniecznie nadąża za zmianą i czasami jest z nią w takiej sprzeczności, że ulega zerwaniu. Przyjaciele z dzieciństwa nie wytrzymują próby dorosłości, a znajomości z korporacji nie da się przenieść na inny grunt, kiedy zmienimy tryb życia, czy bywa tak, że próbujemy zachować relację za wszelką cenę: starając się, budując pomosty do osoby, na której nam zależy, powiewając biała flagą i zaprzeczając prawdzie, która spod tej flagi wygląda i znacząco spogląda nam w oczy. Przyjaźń, miłość, koleżeństwo – są bardzo ważne. Ale na pewnym etapie życia przyjdzie nam się czasami rozdzielić z tymi którym z nami nie po drodze, pójść osobno, porzucić dziecięce marzenia o wiecznej trwałości. ​ Moja książka – nie tylko na wakacje – pobierz fragment i zobacz TUTAJ. To jest zasadnicze pytanie i zanim sobie na nie odpowiecie, zadajcie sobie kilka pytań pomocniczych. Czy relacja w której jesteś jest wzbogacająca? Co z niej masz? Co zyskujesz, a co tracisz będąc w tej relacji? Jaki jest koszt jej zerwania? Jaki jest koszt pozostania w niej? Co jest punktem zapalnym i czy można z tym coś zrobić? Na ile czujesz się dobrze z myślą o byciu w tym związku/ relacji, a na ile jest to kwestia poczucia powinności, obowiązku? Jeśli po lekturze tych pytań pojawiają się w Tobie oskarżenia o egoizm, albo poczucie, że tak nie wolno myśleć, kalkulować, przejdź proszę do następnego akapitu. Egoizm to norma Lubimy wierzyć, że relacje międzyludzkie wyższego kalibru: takie jak miłość i przyjaźń są bezinteresowne i oparte wyłącznie na tym co wypowiedziane i jasno określone. Że jesteśmy od początku do końca zdefiniowani i zawsze fair – a wszystko jest jasne jak biały pokój w słoneczny wygląda inaczej. Miłość w ogólnym rozumieniu opiera się na wzajemności: nie kocham cię dla samego kochania, ale także dlatego, że ty mnie kochasz. Lubię być kochana. Lubię siebie oglądać w twoich oczach. Doceniam to, jak wygląda moje życie razem z tobą – i vice versa. Przyjaźnię się z tobą, bo daję ci coś co jest dla ciebie cenne i otrzymuję od ciebie coś czego sam potrzebuję. Podzielasz mój punkt widzenia, jesteś moim lustrem, dajesz mi wsparcie, nie czuję się przy tobie samotny, coś zyskuję na tej relacji. Dlatego to, że myślimy o sobie w relacji nie jest niczym nagannym. Tak nam wmówiono – ale prawdziwy egoizm to coś zupełnie innego. Więcej tutaj. Musimy dbać o siebie, bo siebie mamy na zawsze, a każdy kto wyrósł z pieluch wie, że każda inna relacja może się skończyć, ale ta ze sobą samą, samym, nam zostanie na zawsze. Co więc zrobić z oskarżeniami o egoizm? Nic, puszczać mimo uszu. I pamiętać, że nawet ten partner, który deklaruje, że myśli wyłącznie o nas i chce naszego dobra też tym działaniem załatwia jakieś swoje interesy i zaspokaja własne potrzeby. Mit totalnej bezinteresowności to tylko mit! Dlaczego relacje się kończą? Nie zawsze partner relacji jest w stanie pójść za naszą zmianą: nie zawsze on sam jest na nią gotowy. Często bywa tak, że robimy w życiu coś czego on w skrytości ducha potwornie się boi i przed czym woli uciec na koniec świata. Jak więc nasza relacja miałaby dalej trwać, jak moglibyśmy iść tą samą drogą, kiedy zmieniły się drastycznie nasze priorytety, nasze odbicie, struktura tego co daję i biorę? Bywa też oczywiście przeciwnie: przestajemy rozumieć naszego męża, żonę, przyjaciółkę bo oni poszli krok dalej, zmienili język, mapę myśli, przeszli na wyższy poziom w katalogu uczuć: a my stoimy tam gdzie staliśmy i pokrzykujemy: „halo, halo, chodź do mnie, wróć gdzie byłeś, przecież tutaj było nam tak fajnie”. Życie nie stoi w miejscu i jeśli my jesteśmy jak przyspawani do tego kim byliśmy, gdzie staliśmy, co było – często poniewczasie okazuje się, że tych ludzi, którzy byli z nami już wokół niema. Wołali i wołali, ale nie mogli się dobić i poszli swoją drogą. Czy można mieć o to do nich pretensje? Czasem w utrzymaniu i budowaniu relacji przeszkadzają nam boje o rację. Umiesz odpuszczać? Które relacje ucinać zdecydowanie? Małgosiu – piszecie nieraz – ale kiedy tak definitywnie odejść, zostawić, przestać? Nie wiem. Musicie odpowiadać sobie sami. Z całą pewnością jest jednak kilka takich sytuacji, w których ucieczka z relacji jest wskazana i uzasadniona i nie ma co dumać i rozważać. Jakie to sytuacje? Przemoc – psychiczna bądź fizyczna – dla mnie, na mojej mapie świata absolutnie dyskwalifikująca. To nie jest tak, że jeśli on/ ona raz stracił nad sobą panowanie, a potem przeprosił, to sytuacja się nigdy nie powtórzy. Nie znam sytuacji incydentalnego pobicia przez małżonka, które by nie miało ciągu dalszego. Z takiej relacji trzeba wiać. JUŻ. Kłamstwa, zawiedzione zaufanie – podobno łatwiej odbudować zburzone miasto niż odbudować zawiedzione zaufanie. Jeśli w relacji ciągle spotykasz się z takim problemem, daj sobie spokój. Toksyczne relacje – o nich więcej tutaj. Jałowe relacje – takie, które nic nie wnoszą – może nie zagrażają nam specjalnie, ale często obdzierają z sił i energii. Wyjście z nich nie jest specjalnie skomplikowane, warto więc czasem po prostu wykazać się asertywnością i je uciąć. W decyzji pomoże na pewno świadomość i uznanie, że mamy prawo uciekać od ludzi, którzy nas ranią, niszczą, czy odbierają nam całą chęć do życia. Znów: nie z egoizmu, ale ze zdrowej troski o siebie. Każda historia ma swój koniec, ale KONIEC to nie jest przecież koniec świata! Jak mieć dobre relacje? Na koniec warto podkreślić, że rozstaje to wcale nie musi być miejsce, w którym się definitywnie żegnamy. Znalezienie się w tym punkcie może być szansą na to, żeby z kryzysu wyjść obronną ręką, na zobaczenie, że skoro coś niedomaga, a nadal nam na sobie zależy, to możemy coś zmienić, zrobić, przyjaźnić się – to są czasowniki, a jak wiemy z lekcji polskiego – czasownik oznacza “robić coś”. Dlatego jeśli chcesz mieć dobre relacje, pamiętaj o odpowiedzialności za nie. Rzadko coś nam spada z nieba i pozostaje w stanie niezmiennym ot tak, na zawsze. Miłość, przyjaźń, wymaga dbałości i czułości, jest zaawansowaną lekcją empatii. Kto tego nie wie, temu przyjdzie się żegnać wiele razy. Zainspirowany?! Podaj dalej! O tym, kiedy kryzys oznacza koniec związku, jak długo warto walczyć o partnera i jak to robić mądrze, dlaczego po każdym związku trzeba przejść żałobę i dlaczego w zdrowych związkach nie ma połówek pomarańczy, lecz są całe pomarańcze rozmawia Dagny Kurdwanowska z Justyna Dworczyk. Dagny Kurdwanowska: Poprzednio rozmawiałyśmy o kryzysach, które dla pary mogą być szansą. Dziś porozmawiamy o tym, że kryzys może być innym rodzajem szansy. Justyna Dworczyk: Na nowy związek. Tak, porozmawiamy o rozstaniach. Przychodzi ten moment, kiedy partnerzy stwierdzają, że walka o związek nie ma już sensu i decydują się go zakończyć. Chcieliby to zrobić w przyjaźni. Przyjacielskie rozstanie to fakt czy mit? Przyznam, że znam mało par, które rozstały się po przyjacielsku. Udaje im się natomiast stać się przyjaciółmi już po rozstaniu. Mało jest też par, które rozstają się na pierwszej rozprawie rozwodowej, choć z własnego doświadczenia wiem, że jest to możliwe. Moja sprawa rozwodowa trwała 10 minut. Dlaczego nie wszystkim się to udaje? Jeśli się rozstaliśmy, to znaczy, że pewnych spraw sobie nie dojaśniliśmy. Nie mam na myśli dojaśnień typu, kto pojedzie z dzieckiem do dentysty, czy z kim spędzi pierwsze święta i co z pożyczką, ale dojaśnienia dotyczące tego, jaki jest nasz problem i jak możemy go rozwiązać, kto i co nam może w tym pomoc, czy to jest w ogóle możliwe. Rozstaliśmy się, bo nie znaleźliśmy pomostu do bycia razem. A jest możliwa sytuacja, w której wyjaśniliśmy sobie wszystko i to nam dało poczucie, że nie ma sensu dalej walczyć o ten związek? Z mojej praktyki wynika, że tak jest rzadziej. Kiedy dochodzi do momentu wyjaśnienia, pojawia się szansa. Skoro partnerzy wiedzą, w czym tkwi problem, mogą przynajmniej przystąpić do pracy nad jego rozwiązaniem. Częściej obserwuję sytuację, gdzie oni jednak tego nie widzą. A nie widzą, ponieważ wokół nich jest dużo zamieszania i chaosu. Ludzie, którzy chcą się ze sobą rozstać często nie potrafią rozpoznać swoich emocji. Nie wiedzą, czy są smutni, czy są źli, czy w nich jest krzywda, czy wina. Na rozmowę o emocjach nie było w tym związku miejsca. Do tego dochodzą ludzie, którzy wokół nich się kręcą – podpowiadacze, tzw. ratowniczki. Oni też mogą narobić niezłego bałaganu. Ich intencje są zazwyczaj dobre, ale koniec końców każdy z pomagaczy amatorów naciąga tę kołdrę w swoją stronę, filtrując tę sytuację przez własne doświadczenia. Stąd przyjaciółki, które radzą – Zostaw go, bo jeśli cię raz zdradził, to na pewno znów to zrobi. Albo – Daj sobie spokój, przestań o to walczyć, bo i tak faceci są zawsze górą. Są i takie, które mówią – Walcz za wszelką cenę, bo rodzina jest najważniejsza. Tak reagują zwłaszcza mamy i teściowe, które często mówią, żeby przymknąć oko dla dobra dzieci. Czy w takim zaplątaniu, kiedy zewsząd pojawiają się sprzeczne komunikaty, jest jakiś sposób na to, żeby znaleźć siebie i swój własny głos? W hałasie nic nie jest możliwe. Kiedy nastanie cisza możliwe jest wszystko. Kobietom, które zdołały opanować zamęt proponuję, żeby zadały sobie ważne pytania. Jedno brzmi – czy to ten? Drugie: Jak ja to wiem, że jestem kochana? Po czym to poznaję? Będąc przekonaną, że dojrzała miłość wyraża się w kategoriach fizycznych proszę, aby skupiły się na konkretnych zachowaniach, jakie obserwują u swoich partnerów, a które dają im taką pewność, że są kochane. 99% kobiet nigdy nie zadało sobie tego pytania! Ja też do nich należałam. Odpowiedzi na to pytanie mogą być bardzo różne. Warto przyjąć je, nie oceniając, nie wartościując, nie porównując się z innymi. Jedna z kobiet, uczestniczek warsztatów podzieliła się własnym odkryciem – Kiedy wyjeżdżam i jestem w innym mieście, a on mi wysyła esemsa: „Dzień dobry kotku, wolę się budzić obok ciebie”, albo kiedy w ciągu dnia odgarnie mi włosy z czoła i patrzy tym maślanym wzrokiem i lekko chłopięcym uśmiechem, to ja wtedy wiem, że to jest miłość. Inna mówi z kolei, że przypomina sobie, jak kiedyś jej mąż przechodząc obok, klepał ją w pupę i wydawał z siebie lwi pomruk, jakby chciał ją zjeść – wtedy nie miała wątpliwości, że jest kochana. Jeszcze inna bez trudu zdiagnozowała miłość: stolik w ulubionej restauracji, kwiaty bez okazji, niespodzianki takie jak koncert, teatr… Tych objawów miłości jest tyle, ile kobiet. Przestrzegam przed zawężeniem ich do tych, które wymieniłam. W poprzedniej rozmowie mówiłam o „robieniu miłości”. Ten okres próby polega na tym, że możesz zatrzymać się pomyśleć, czego potrzebujesz, aby wiedzieć, że jesteś kochana, co w tym związku dostajesz, a czego brakuje. I uwaga, jeśli dojdziesz do wniosku, że jednak dostajesz niewiele, to nie jest powód do rozstania. Wciąż warto walczyć? Walczyć w ogóle nie warto. Walka utrzymuje w pozycjach jakiegoś wroga. Warto to wszystko uspokoić, przyjąć zaakceptować, że jest źle i zatrzymać walkę. Zacząć uświadamiać sobie, co się dzieje i dlaczego. Jeśli para jest ze sobą pięć, sześć lat, to ja bym starała się taki związek ratować. To moment w którym można przejść do drugiego etapu: jak mój partner wie, że jest kochany. Czy i po czym to rozpoznaje. Nam się często wydaje, że to coś niezwykłego nieosiągalnego. Tymczasem jedna z kobiet po warsztatach podzieliła się tym, co usłyszała od swojego męża. On poznawał miłość po tym, jak ona nosi obrączkę. Nigdy by na to nie wpadła, że to jest dla niego takie ważne. Przyznasz chyba, że ten czyn nie należy do zbyt ekstremalnych, że da się to robić dla kochanej osoby. Inna zaś usłyszała, że jej mąż wiedziałby, że jest kochany, gdyby ona choć raz w tygodniu zrobiła mu wieczorem kanapki. Potem już tylko pozostaje sobie „To” robić. Ona mu zrobi kanapki, a on ją klepnie w pupę? To takie proste? A co nam do tego, jak inni robią sobie miłość? Po co wartościować? To nie jest mój przepis, to pochodzi od realnych partnerów, którzy tak rozumieli objawy miłości. Przepraszam bardzo, ale biorąc pod uwagę, że do tej pory nie mieli pojęcia lub kiedyś wiedzieli, a teraz zapomnieli jak się kochać i dlatego być może grozi im rozwód, biorąc pod uwagę że ona pięć lat czeka aż on się domyśli, jaki jest wzór na kochanie jej, zamiast mu go podyktować, nie wydaje mi się, aby to było aż takie proste dla tych par… Mówisz o parach, które są ze sobą pięć lat, a statystyki mówią, że większość par, które się rozwodzą tych pięciu lat ze sobą nie wytrzymuje. Jak myślisz, gdzie tkwi problem? Że nie wytrzymują? Tak. Jest taki popularny trend, który przeszkadza ludziom robić dla siebie miłość – to są potrzeby. Jakoś tak się porobiło, że kobiety mylą rozumienie swoich potrzeb z roszczeniami, aby je spełniać. Wchodzą w związki przekonane, że mężczyzna powinien je spełniać. I myślę, że jest to bardzo agresywne podejście. Zastanawiam się skąd w ogóle kobiety mają taki pomysł. Chcą być punktem odniesienia, wokół którego mężczyzna ma krążyć. Bardzo romantyczne, ale to nie ma nic wspólnego z życiem. Mężczyźni nie przychodzą na świat po to, żeby spełniać potrzeby jakiejkolwiek kobiety. Niektóre kobiety zdają się być zaskoczone tym faktem. Moja mama i babcia zawsze uważały, że wyjście za mąż da mi poczucie bezpieczeństwa. Pod poczuciem bezpieczeństwa kryje się często bezpieczeństwo finansowe. Pieniądze bardzo dużo namieszały w naszych związkach. Jeśli wchodzisz z takim oczekiwaniem w związek – wchodzisz do paszczy lwa. Kobieta decydując się na wspólne życie musi poza związkiem stać na własnych nogach. Musi być całą pomarańczą, a nie połówką? Tak. Jeśli on zapewnia bezpieczeństwo – od podstawowych rachunków przez wakacje skończywszy na butach i torebkach, w których na pewno poczujesz się bezpiecznie w każdej sytuacji towarzyskiej, to z czym zostajesz, kiedy ten związek się kończy? Co będzie z twoim bezpieczeństwem? Jeśli zarabiasz własne pieniądze i jesteś samodzielna finansowo to, gdy on odejdzie albo ty zechcesz odejść twój świat się nie zawali. Myślenie, że mężczyzna powinien być odpowiedzialny za sferę finansową w związku jest zgubne. Wiem, że to jest niepopularne, co powiem, ale kobieto, sama musisz zadbać o swoją potrzebę bycia bezpieczną finansowo. Chcemy mieć ciastko i zjeść ciastko – być niezależne, a jednocześnie mieć zapewnione przez mężczyznę bezpieczeństwo finansowe? Zgadza się! Nasze wyobrażenia na temat mężczyzn, z którymi chciałybyśmy wieść życie są skrajne. Ma być romantyczny, ale męski, dowcipny, ale i poważny. Ty chcesz jechać z koleżankami do SPA, to on zanosi ci torbę do samochodu, ale gdyby sam zechciał iść z kolegami na piwo, to nie spotka się to z zachwytem. Jest odpowiedzialny i spontaniczny. Wyrecytuje wiersz, a potem da komuś w zęby. To jest niemożliwe do pogodzenia. Trzeba zejść z tych nierealnych oczekiwań. Każdy kij ma dwa końce. Coraz więcej kobiet zarabia więcej od swoich partnerów. Oczywiście. Wiele par dziś się rozstaje nie tylko dlatego, że kobieta chce się uwolnić od zaborczego partnera i wreszcie się realizować, ale też dlatego, że on za mało zarabia i jest za mało przedsiębiorczy, a na pewno jest mniej przedsiębiorczy od niej. I on nawet klepie ją po tej pupie, smyra za uchem, przynosi kwiaty, ale dla niej to nie miłość. Miłość będzie, jak ją przebije w dochodach. Mamy tu dwa destrukcyjne wzorce. W jednym dominują mężczyźni, w drugim kobiety. A gdzie równowaga? Masz rację. Właśnie rozmawiamy o jej braku jako czynniku, który rujnuje związki. Nie da się być niezależną i oczekiwać, że facet spełni wszystkie potrzeby. Wiele związków poddaje się, kiedy przychodzą pierwsze konflikty i przestaje być przyjemnie. Partnerzy wychodzą więc z założenia, że zamiast się męczyć, lepiej po prostu się rozejść. Związki nie mogą być tylko przyjemne. Oczywiście, takie związki funkcjonują. Są nimi na przykład… trójkąty. Mężczyzna szuka przyjemności z inną kobietą poza swoim małżeństwem. Ta trzecia z jakiegoś powodu się na to godzi. Z jakiego? Bo dzięki temu ona jest w związku, w którym jest tylko przyjemnie. Ona często nie martwi się tym, że on ma żonę. Jest jej wygodnie. Ona nie chce tych wszystkich związkowych trudności. Trudności, codzienności, tak zwana bieżączka zostają w związku tego mężczyzny. To z żoną on zamartwia się, jak rozwiązać problem syna w szkole, jaki kredyt mają wziąć. Z tą trzecią ma „przyjemnie”, ona go w tym zmartwieniu ukoi. Ona nie chce innej relacji. Dlaczego? Bo jest przerażona. Związek, dojrzały z opcją „nieprzyjemnie” ją przeraża. Nie wyleczyła się ze swojej historii i swoich poprzednich doświadczeń. Kobiety ignorują rany po swoich poprzednich związkach. Chciałyby przejść obok tego do porządku dziennego. Ale każde rozstanie jest szokiem i czymś bardzo trudnym. Po każdym zakończonym związku potrzebny jest okres żałoby i rekonwalescencji. To czas, kiedy możemy głęboko przemyśleć, w jaki sposób ja przyczyniłam się do jego rozpadu To „ja” jest bardzo ważne. Kobiety tego unikają i wchodzą w kolejny związek poranione, z cieknącymi od krwi ranami. Znajdują więc mężczyznę, który ma te rany opatrzyć i uleczyć. I na początku rzeczywiście tak się dzieje. On je opatruje i dlatego jest najwspanialszym mężczyzną, z którym one chcą teraz być. Ale ten związek zaczyna się od choroby. Może to całkiem długo potrwać, ponieważ oboje są już w koluzji – są uwikłani. Ten mężczyzna lubi się opiekować nieszczęśliwymi kobietami. A co jest pod spodem? Pod spodem jest chęć dominacji. On ją uzależnia od siebie? Ona potrzebowała opieki, a on jej tę opiekę zapewnia. Jest w tym rodzaj niezdrowej zależności. Mężczyzna nie jest w tym związku partnerem, ale raczej rodzicem dla tej kobiety. Kobietom, z którymi pracuję sugeruję wyraźnie – dajcie sobie czas, żeby się wyleczyć. Sprawdźcie, dlaczego wybrałyście akurat takiego partnera. Dlaczego wchodzicie w związek ułomne i chore? Tu niestety trzeba popracować, wrócić do tego, jakie kto miał wzorce rodzinne, jakie relacje z ojcem, jak tata traktował mamę, jak mama tatę, być może któregoś z rodziców brakowało… Trzeba sprawdzić, jakie masz w głowie skrypty i jakie w sobie nosisz prawdy. Zastanowić się, jak one wpływają na twoje wybory. Nie znając tych odpowiedzi tkwimy w związkach, które nas nie satysfakcjonują, ale w jakiś sposób dają nam to, co znane i bezpieczne? Zdecydowanie. Jeśli jesteś nadgryzioną pomarańczą i potrzebujesz dopełnienia, to poszukasz kogoś, kto też jest w jakiś sposób niepełny. Laleczka ze złamaną nóżką i miś z urwanym uszkiem – wiódł ślepy kulawego. Znajdą się w gęstym tłumie. Co się zmieni, jeśli kobieta wyleczy te rany sama? „Sama” jest pewną metaforą. Polecam krąg innych kobiet, pracę warsztatową, terapeutę. Sama oznacza nie w kolejnym związku i przy użyciu tej nowej relacji, jako środka leczącego. Jeśli w tym znaczeniu zrobisz to sama, sama nakleisz plastry, opatrzysz rany i wyjdziesz na świat, to nagle wokół ciebie pojawi się masa „zdrowych” partnerów. Zdrowych, czyli nie kandydatów na twoich pacjentów. Mężczyzn dotyczy to tak samo. Ci zdrowi nie chcą tej poranionej, bo nie interesuje ich rekonwalescentka, oni szukają partnerki. Rany i blizny nie są niczym wstydliwym. Dziś mało kto ich nie ma. Nie obligujmy jednak partnerów, by je nam opatrywali. Przecież nietrudno wyobrazić to sobie z innej perspektywy. Kiedy myślisz o sobie jak o zdrowej, pełnej, wartościowej, to nie jesteś zainteresowana rozwodnikiem, który ma zdjęcie żony w portfelu… W dobrych związkach nie ma połówek pomarańczy. To mit. W przyrodzie istnieją całe pomarańcze. To jak właściwie wygląda zdrowe i dojrzałe rozstanie? To jest bardzo trudne pytanie, bo rzadko się zdarza, żeby oboje partnerzy byli jednakowo na to gotowi. Czasem ona jest już gotowa, a on jeszcze nie, a czasem odwrotnie. Dobre rozstanie polega więc na tym, że ten z partnerów, który jest już gotowy pomaga tę swoją gotowość zrozumieć drugiemu. Wiele zależy od osoby, która podejmuje tę decyzję. Potrzebne są wówczas Jednoznaczne komunikaty, spokojne i asertywne: To koniec. Bez pozostawienia otwartej furtki. Mówimy tym samym – nie ma już w nas miejsca dla tej osoby. Zobacz, jak trudno jest to powiedzieć. Wydaje się to bardzo brutalne. Prawda, ale to nie musi się podobać. W tym właśnie problem. Stawanie w prawdzie jest trudne. Nie ma innej drogi. Zaprzeczanie rzeczywistości przez partnera, który taki komunikat otrzymuje, jest dla niego szkodliwe. Niejasne komunikaty ze strony partnera, który już podjął decyzję są okrutne. Klasyczne są barbarzyńskie metody: niech się domyśli po tym, jaki dla niej jestem, może sama zrezygnuje. Teraz też jasność i klarowność wydają ci się to brutalne? Zdrada nie jest brutalna, dopóki się o niej nie dowiesz. Komunikaty muszą zawierać fakty, np. między nami już od dawna dzieje się tak i tak. Zobacz, próbowaliśmy, ale to nic nie dało. Nie można interpretować faktów. Trzeba mówić o swoich odczuciach, emocjach, myślach, intencjach. I robić to na raty, bez pośpiechu, żeby było ludzko. Z drugiej strony, często jest tak, że partner podświadomie czeka już na to rozstanie. Jest świadomy rozkładu związku oraz wyczerpania możliwości, aby go naprawić. Nie ma odwagi zainicjować rozstania. Czasem ten brak odwagi, aby powiedzieć „to koniec” wynika z lęku przed samotnością. Zaczynam rozumieć, dlaczego jest taki problem z przyjacielskimi rozstaniami. Tak wiele rozwodów kończy się przecież ostrymi wojnami. – Tatuś nas porzucił – mówią kobiety. Ta dzi*ka zrujnowała mi życie – mówią mężczyźni. To przez brak gotowości? Tak. I przez to, że forsujemy rozstanie za szybko, za silnie, za mocno. Partner może mieć poczucie niesprawiedliwości, przenosi całą odpowiedzialność za rozpad na osobę, która zainicjowała rozstanie. Zastanawiam się, jak ludzie z tego w ogóle wychodzą. Jeśli nie spotkają na swojej drodze osoby, która je wesprze, nie przeczytają książki, która pomoże im się obudzić i wyjść z zaklętego kręgu obwiniania, nie skorzystają z terapii, to będzie im strasznie trudno poradzić sobie samemu. Dojrzałe rozstanie wymaga też dojrzałej rozmowy, bez przemocy. Jeśli oskarżamy, nigdy nie wyjdziemy z tego w jednym kawałku. Nie zaczynaj od „Ty”. Zacznij od „Ja”, bo na to, co dzieje się teraz pracowały równo obie strony. Przyjrzyj się więc, jaki był twój udział, bo tylko jeśli to zrozumiesz da ci szansę, żeby wystartować w nowy związek inaczej. Może lepiej i dojrzalej. Inaczej potkniesz się o te same schody. Mówimy o sytuacji, w której to kobieta decyduje o zakończeniu związku, a co kiedy to mężczyzna przychodzi i mówi – nie ma już dla ciebie miejsca w moim życiu? Wiem, że to potwornie boli, ale popatrz na to, jak na prezent. Być może on ci daje prezent, którego sama byś sobie nie dała. Może nie jutro, nie za tydzień, ale za rok zobaczysz w tym szansę i nową możliwość. Kobietom w takiej sytuacji mówię – możesz zaprzeczać rzeczywistości, ale co ci to da? Jaki los sobie szykujesz, opierając się rozstaniu, które jest faktem. On się już z tobą pożegnał. Nieważne, czy jeszcze przez jakiś czas będziecie mieszkać w tym samym domu jeść ze wspólnej lodówki i wkładać pranie do tej samej pralki. I tak nie jesteście już razem. Najlepsze, co możesz zrobić, to zastanowić się, dlaczego do tego doszło i co możesz zrobić dla siebie. Życie w poczuciu krzywdy i w bólu jest autodestrukcją. Odpuść. A rozstanie na próbę ma sens? Rozstanie na próbę. Hmm, dla mnie to brzmi jak „zdzwonimy się”, kiedy nie masz nawet numeru osoby, którą przypadkowo spotkałaś w galerii handlowej. Ona rzuca ci się na szyję, a ty marzysz żeby już sobie poszła. Wiadomo, że się nie zdzwonicie tak samo, jak wiadomo, że do siebie po tej próbie nie wrócicie. Choć oczywiście zdarza się, niektórym się udaje. Co nam zostaje po dojrzałym rozstaniu? Jeśli przez to przejdziemy, to zostaje nam skarbnica wiedzy i informacji o sobie, o swojej tożsamości, o swoich wartościach. Dowiadujesz się nagle, co jest dla ciebie ważne, co ma dla ciebie sens, jakie są twoje prawdy o sobie, o ludziach, o relacjach. Dowiadujesz się, co myślisz o mężczyznach, o miłości. Dowiadujesz się też, co myślisz o porażce, o sukcesie, czy bierzesz pod uwagę drugą szansę. Możesz się zorientować, że szwankuje ci komunikacja, że nie radzisz sobie ze wszystkimi emocjami. A wtedy możesz coś z tym zrobić, możesz zacząć nad tym pracować. I okazuje się, że nabywasz zupełnie nowe kompetencje, a miś z oberwanym uszkiem nie ma już u ciebie szans. Powrót do siebie po rozstaniu jest możliwy? Na początku naszej rozmowy wspomniałam, że moja rozprawa rozwodowa trwała 10 minut. Rozstaliśmy się w zgodzie. Nie na próbę. Na zawsze. Rok po rozstaniu znów byliśmy razem, a jeszcze rok później wzięliśmy drugi ślub. To było po 17 latach bycia razem. To ja byłam osobą przygotowującą mojego męża do rozstania. I wiem, że w tamtym momencie to było właściwe. Uważałam, że rozwód jest nieuchronny. Do czegoś nie mieliśmy dostępu. Rozwód to zmienił? Tak. Rozwód pozwolił patrzeć z innej perspektywy. To nie znaczy, że przeszliśmy przez niego bez szwanku. pozostawił w nas blizny. To nie jest coś, co się przechodzi ot tak. Ale oboje nas skłonił do weryfikacji tego, czym był nasz związek, jak w nim funkcjonowaliśmy, co było piękne, a co nie może się już powtórzyć. W końcu doszliśmy do tego, że się pogubiliśmy, ale życie bez siebie jest udręką, jedną wielką tęsknotą. Ten związek, który mamy teraz jest zupełnie inny. Dopiero po tych 17 latach weszliśmy w fazę robienia miłości. Rozmawiasz więc z bardzo „kompetentną” osobą. *** Justyna Dworczyk – trenerka, coach, mówca, wykładowca, autorka warsztatów Ta, Która Wie. Integrując różne podejścia – coachingowe i terapeutyczne towarzyszy ludziom w zmianie. Pomaga poprawić jakość życia przez uzdrowienie relacji rodzinnych, partnerskich, biznesowych. Kieruje się tezą, że dobre relacje to szczęśliwe życie. Upały w Polsce w lipcu 2022 dały się we znaki niemal wszystkim mieszkańcom Polski. Jakie wartości pokażą termometry? Kiedy skończą się upały i spadnie deszcz? Synoptycy przewidują, ale równocześnie ostrzegają! Okulary przeciwsłoneczne i czapka czy płaszcz przeciwdeszczowy i parasol? Sprawdź, która z tych rzeczy bardziej przyda ci się na wyjeździe. Od dłuższego czasu mamy do czynienia z afrykańskimi upałami w Polsce 2022. Ekstremalnie wysokie temperatury i żar z nieba nie pozwalał na chwilę wytchnienia. Z utęsknieniem przypominaliśmy sobie temperatury oscylujące wokół 25 Chyba każdy z nas zadawał sobie pytanie - kiedy będzie zimniej? Synoptycy nieustannie starają się przewidzieć jak będzie wyglądał koniec lipca pod względem pogody. Czy koniec pierwszego miesiąca wakacji przyniesie ukojenie? Kiedy spadnie deszcz? Czy powinniśmy bać się burzowych dni? Sprawdźcie, jak prezentuje się prognoza pogody na koniec lipca. Czy w weekend będzie deszcz? Prognoza pogody daje nadzieję na przetrwanie upałów! Czy czarne samochody grzeją się bardziej w słońcu? [TEST] | ESKA XD - Prosto z salonu #53 Lipiec - pogoda Najbliższe dni będą ciepłe i słoneczne. Jednak do końca miesiąca nie powinno być już kolejnej fali upałów. Afrykańskie upały w Polsce 2022 zostaną wyparte przez gwałtowne burze, którym towarzyszyć będą ulewne deszcze, grad i silny wiatr. Co prawda mogą pojawić się sporadyczne dni z temperaturą powyżej 30 ale nie będzie ich już aż tak dużo. Termometry najczęściej będą pokazywały wartości około 25 Nad morzem i w górach mogą pojawić się temperatury nawet poniżej 20 Synoptycy są zgodni - będzie ciepło, ale ekstremalne upały opuszczą nasz kraj. Afrykańskie upały w Polsce 2022 - kiedy i gdzie?! Będzie prawdziwe piekło! [PROGNOZA] Sonda Pogoda w Polsce - jaką temperaturę lubisz najbardziej? -10-0 stopni Celsjusza -20-10 stopni Celsjusza 0-10 stopni Celsjusza 10-20 stopni Celsjusza 15-30 stopni Celsjusza 20-30 stopni Celsjusza 25-40 stopni Celsjusza Jak zachować się podczas burzy? Usuńmy z balkonów, tarasów wszystkie przedmioty, które mogą zostać porwane przez wiatr i stworzyć dodatkowe zagrożenie Sprawdźmy zamknięcie okien i drzwi oraz zabezpieczmy je skutecznie przed otwarciem Starajmy się nie opuszczać domu Unikajmy korzystania z telefonów komórkowych Nie zatrzymujmy się i nie szukajmy schronienia pod drzewami, słupami energetycznymi i niestabilnymi konstrukcjami Unikajmy otwartej przestrzeni. Wykorzystajmy jako schronienie istniejące budowle: most, wiadukt, stałe konstrukcje Odsuńmy się od metalowych przedmiotów i ich nie dotykajmy Unikajmy używania telefonu komórkowego. Najlepiej go wyłączmy Jakie są główne oznaki, że to koniec miłości? Poznaj najbardziej charakterystyczne sygnały, że twój związek się rozpada. Jeśli odpowiednio wcześnie zauważysz, że dzieje się coś złego, masz jeszcze szansę na uratowanie tej relacji. Oto sześć sygnałów, że twój związek rozpada się... 1. Drobnostki Kłótnia o nieumyte naczynia rozwija się w pretensje dotyczące minionych wydarzeń, nieprzyjemnych sytuacji z przeszłości, wylewania żalu o najdrobniejsze szczegóły wspólnego pożycia. Jeśli każda wasza drobna sprzeczka przeradza się w wielką wojnę o wszystko, oznacza to, że macie mnóstwo niewyjaśnionych spraw, nie wybaczyliście sobie czegoś lub po prostu jesteście ze sobą nieszczęśliwi. To jedna z najczęstszych oznak rozpadu związku, która powinna was mocno zaniepokoić. 2. Żyjecie obok siebie Dawniej spędzaliście ze sobą każdą wolną chwilę i wszystko staraliście się robić razem – nie tylko wychodzić czy wspólnie oglądać filmy, ale nawet gotować obiady we dwoje czy jednocześnie myć zęby, by tylko być ze sobą blisko i maksymalnie wykorzystać czas. Jeśli od jakiegoś czasu widujecie się tylko w przelocie, a wieczorem każde z was idzie w swoją stronę, bo większą przyjemność sprawia wam siedzenie w samotności niż z drugą połówką, może to wskazywać na rozpad związku. 3. Wszystko was irytuje Głupie powiedzonka partnera, jego ton głosu, sposób, w jaki przełyka kawę lub chrupie chipsy, doprowadzają cię do szewskiej pasji? To kolejna istotna oznaka rozpadu związku. Na początku znajomości, gdy patrzymy jeszcze na drugą stronę przez różowe okulary, nie dostrzegamy jej wad. Później przychodzi proza życia i zaczynamy zauważać, że wcale nie jest idealny i ma jakieś irytujące cechy lub zwyczaje. Jeśli uda nam się je zaakceptować – nie ma problemu. Gorzej, gdy jakieś drobne szczegóły nieustannie podnoszą nam ciśnienie. Jeśli nie jesteś w stanie znieść jego śmiechu, jak zamierzasz przeżyć z nim całe życie? 4. Nie utrzymujecie kontaktu Dawniej przynajmniej kilka razy dziennie dzwoniliście do siebie lub przesyłaliście wiadomości. Jeśli od jakiegoś czasu w ogóle nie kontaktujecie się ze sobą, gdy przebywacie poza domem, może to być oznaką, że wasz związek się rozpada. Oczywiście, o ile nie ustaliliście wcześniej, że w pracy po prostu ciężko jest wam znaleźć chwilę, żeby się odezwać i nie ma to nic wspólnego z brakiem zainteresowania. W sytuacji, gdy cisza na łączach zaczęła się nagle i bez ostrzeżenia, a tobie wcale nie brakuje wiadomości od partnera, oznacza to, że niebezpiecznie się od siebie oddalacie. 5. Nie masz instynktu opiekuńczego Na początku związku prawdopodobnie rozczulał cię widok przeziębionego partnera lub przykrywałeś go kocem, jeśli zasnął na fotelu – to oznaka, że się o niego troszczysz i odczuwasz w stosunku do niego silną empatię. Jeśli teraz, gdy jest chory, czujesz raczej irytację, że znów będzie się obijał i nie pomoże ci przywieźć zakupów to znak, że wasz związek zmierza w nieodpowiednim kierunku. Zastanów się, czy możesz z tym jeszcze coś zrobić. I czy w ogóle chcesz. 6. Odcinasz się Zaczynasz szukać lepszej pracy, chomikujesz pieniądze (drobne sumy lub większe, na przykład na oddzielnym koncie bankowym), przestajesz planować wspólną przyszłość – nie tylko ślub i dzieci, ale nawet tegoroczne wakacje czy sylwestra – to znak, że coś jest na rzeczy. Oznacza to, że przynajmniej na poziomie podświadomym przeczuwasz, że to nie jest człowiek, z którym spędzisz resztę życia. A stąd już tylko krok do rozstania. Źródło: Jeśli czujesz, że nadszedł moment, w którym nie kochasz już swojego partnera i nie jesteś w stanie tolerować u niego pewnych nawyków lub działań, najlepiej będzie, aby zakończyć związek i uniknąć przedłużającego się związek ma swój początek i koniec, choć to drugie jest czymś, czego zazwyczaj wolimy uniknąć. Niemniej jednak, bez względu na to jak bardzo się starasz, aby temu zaprzeczyć, być może nadszedł czas, kiedy naprawdę trzeba będzie zatrzasnąć drzwi i zakończyć wiesz, jak stwierdzić, że twoja relacja dobiegła końca? Niełatwo jest uznać, że nadszedł czas, aby zakończyć pewne sprawy, które do tej pory były waszymi wspólnymi. To może być bardzo trudne, ponieważ kieruje tobą strach przed samotnością i rozpoczęcia wszystkiego od nowa. Mimo to, czasami jest to najlepsze ważne jest, aby być w stanie rozpoznać oznaki mówiące, że nie ma już odwrotu – że związek się czas, aby zakończyć związekKażde rozstanie jest trudne, ale czasem jest ono niezbędne. Lepiej przejść przez ten trudny okres, niż przeciągać relację, która po prostu nie ma chcemy pokazać pięć oznak, które pomogą ci zrozumieć, że nadszedł czas, aby zakończyć związek, który nie posuwa się Żaden związek nie istnieje bez miłościZ biegiem czasu miłość może się wypalać lub całkowicie zaniknąć. To powinno pozwolić ci ocenić swoją sytuację, bo prawda jest taka, że nie istnieje coś takiego jak szczery związek bez miłości. Nie zadręczaj się tym – w rzeczywistości jest to bardzo rutyna lub po prostu zakończenie początkowej fazy zauroczenia może spowodować, że zobaczymy kiedyś kochaną osobę na nowo. Wtedy wszystko widać wyraźniej i -niestety – uświadamiasz sobie, że miłość więc czas, aby zakończyć Zaufanie jest kluczemWszystkie rodzaje związków, a szczególnie ich romantyczna odmiana, są oparte na zaufaniu. Bez zaufania niemożliwym jest, aby nawiązać zdrowe więzi, bo nie masz wiary w tę osobę, która śpi obok ciebie w związek jest oparty na kłamstwie, nieufności, zazdrości, niewierności… mogą one zdestabilizować go do tego stopnia, że zaczniesz rozważać jego wyrządzone już szkody sprawią, że będziesz cierpieć jeszcze Nie ma już wzajemnej więziCzasami możesz nie mieć świadomości, że nie jesteś już dłużej w prawdziwym związku. Możesz myśleć, że funkcjonuje on samodzielnie, ignorując fakt, że jest to ogromny wysiłek i prawdziwa, ciężka tylko jedna osoba wkłada zainteresowanie i wysiłek w związek, może to doprowadzić do zgorzknienia. Zaczną pojawiać się wzajemne urazy, co sprawi, że jeszcze trudniej będzie utrzymać wzajemną widzisz, że nie wkładasz już dłużej pracy i nie chcesz dać z siebie 100%, oznacza to, że nadszedł czas, aby pewne sprawy Kiedyś coś was do siebie przyciągało, teraz nie możecie się znieśćPodczas fazy zauroczenia łatwo jest czuć się szczęśliwym i widzieć tylko pozytywne, dobre rzeczy w swoim partnerze. W miarę upływu czasu, może się to zmieniać, powodując, że wszystko, co kiedyś przyciągało, teraz staje się nie do może zmylić twojego partnera, ponieważ mógł on przez długi czas nie zmieniać swoich nawyków, które teraz przyprawiają cię o gęsią skórkę, a na które nikt z was wcześniej nie polega na tym, że teraz trzeba sobie z tym poradzić, tyle że czujesz, że jednak nie możesz. Osiągacie zatem Związek a różnice nie do pogodzeniaKiedy dwoje ludzi decyduje się połączyć swoje życia, muszą oni dzielić między sobą wspólną wizję świata, mieć podobne cele, prowadzić wspólne życie i mieć podobne wartości. Co zrobić, jeśli niektóre z tych rzeczy zaczynają się zmieniać?Ludzie się zmieniają, a co za tym idzie, zmienia się ich postrzeganie świata i rzeczy wokół nich. Problem polega na tym, że może to doprowadzić do zejścia ze ścieżki swojego partnera i prowadzić do problemów. Czas więc na przewartościowanie swojej jest bolesną, wielką sprawą, ponieważ podczas rozpoczynania jakiejkolwiek relacji zależy nam, aby trwała ona do końca życia. Ale jeśli faktycznie nadchodzi kres, najlepiej będzie zakończyć związek, zamiast przez naiwność doprowadzić do tego, aby runął on pod własnym ważne, aby wiedzieć, jak zmierzyć się z rzeczywistością, zachowywać się jak dorosła osoba i zidentyfikować te oznaki, które mówią, że sprawy chylą się ku końcowi. Jest to naturalny proces – coś, co zdarza się często, więc nie opieraj się przed tym dłużej, niż lepiej jest iść może Cię zainteresować ...

czy to koniec związku